Sky
Spędziłam już tydzień w Obozie Herosów, i to nie robiąc sobie żadnej krzywdy. Głównie spędzałam czas starając się opanować swoje moce i ćwicząc na arenie, ale teraz spacerowałam z córkami Nemezis wokół obozu, wysłuchując historii z ich życia, a także życia Percy'ego Jacksona, którego uważały za ciacho.
Patricia, mimo całego swojego rozgadania, była osobą godną zaufania i przyjacielską, zaś jej siostra Mery była szlachetna i odważna. Cieszyłam się, że mam z kim przebywać na nieznanym terenie. Gdyby nie fakt, że Meiko zaginęła, zapewne cieszyłabym się z okazji odwiedzenia Greków. Jednak mój cel od początku był jeden - znaleźć moją przyjaciółkę.
Meiko należała do osób o twardym charakterze, nigdy nie płakała ani nie mówiła, była po prostu chłodna. Kiedy to przybyła do Obozu Jupiter z dalekiej Japonii, wywarła na duże wrażenie. Córka Marsa, pełna pogardy dla świata. Nigdy nie dawała się sprowokować ani ośmieszyć. Wszyscy się jej bali.
Poza mną.
Była razem ze mną w II Kohorcie, jakoś tak wyszło, że byłam jedyną osobą, do której się odezwała. I mimo iż jej pierwsze słowa w moją stronę brzmiały "Mogę pożyczyć pastę do zębów?", to wiem, że wiele dla niej znaczyłam, i w pewnym sensie stałam się częścią jej życia.
Spacerowałyśmy dalej po obozie, kiedy Mery zaczęła na nowo rozmowę o niejakim Nico.
- Jesteś pewna, że nie chcesz go jednak poznać? - Mówiła - To wspaniały chłopak... trochę dziwny, ale nie na codzień można spotkać własne rodzeństwo, nie?
Spojrzała wtedy czule na siostrę. Osobiście wiele słyszałam o sławnych Nico i Hazel - dzieciach Pana Podziemia, obojga urodzonych jeszcze na początkach XX wieku. O tym, jak to uratowali świat przed Gają, i tak dalej. Zazdrościłam im tej szansy wykazania się - mi ona nie była nigdy dana.
- Dobra, ale czy dacie mi spokój jak się w końcu zgodzę? - Mimo wszystko wyjąkałam - Mogę go spotkać, a co.
Obie córki Nemezis uśmiechnęły się szeroko, złapały mnie za ręce i zaczęły szybciej iść w stronę Wielkiego Domu.
Bez słowa wepchnęły mnie do środka, zatrzaskując drzwi z serdecznym śmiechem. To było u nich na porządku dziennym?
Był już wieczór, więc w pomieszczeniu panował lekki mrok, jednak nie dało się wyczuć żadnej osoby. Wtem usłyszałam cichy śmiech dochodzący z drugiego pokoju. Zaczęłam iść w tę stronę.
Gdy przekroczyłam próg moim oczom ukazał się rzekomy Nico - ciemnowłosy chłopak, o oczach koloru ciemnej kawy. Przy nim siedział jakiś blondwłosy chłopak, który przewodził na myśl Apolla - boga słońca, który był obecnie tutaj dyrektorem. Obaj byli pogrążeni w raczej intymnej i romantycznej rozmowie, dlatego nie od razu mnie zauważyli.
- Ekchem. - Odkrząknąłam.
Nico leniwie podniósł wzrok, w jego oczach cały czas błyszczały iskierki rozbawienia.
- Will, zdaje się, że Sky przyszła mnie w końcu zobaczyć - powiedział do blondyna.
Rozmówca mojego brata podniosła się z miejsca i z uśmiechem przedstawiła.
- Cześć, jestem Will, syn Apolla.
- Sky, córka Plutona. Przybyłam z Obozu Jupiter - Uścisneliśmy sobie dłonie.
W międzyczasie nawet Nico wstał i ruszył ku mnie.
- Will, wybacz mi, ale mógłbyś zostawić nas samych? - Zaczęłam żałować, że im przerwałam rozmowę, bo Nico wydawał się teraz naprawdę trochę przygnębiony zbliżającym się rozstaniem z blondynem, choć bardzo krótkim. Musieli być dla siebie bardzo ważni.
Wbrew woli pomyślałam o Meiko.
- Nie ma sprawy, czarnooki - Will mrugnął do syna Hadesa - Ale chcę cię wiedzieć jeszcze dziś w swoim domu. Oczywiście w celach medycznych.
Zarumieniłam się, podobnie jak Nico. Nie ruszyliśmy się z miejsca, dopóki śmiech syna Apolla nie ucichł w oddali.
- Sky! - Niezręcznie odezwał się Nico - Wiele o Tobie słyszałem, i szczerze jestem zdziwiony, że nas odwiedzasz.
Widocznie czuł się nieswojo, ale skąd o mnie wiedział?
- Ty... ty mnie znasz? - Zapytałam niepewnie.
Na twarzy Nico odmalowała się dezorientacja.
- Tak jakby. Widzisz, kiedy pierwszy raz usłyszałem przepowiednie zacząłem się tobą interesować - pewnie to o tobie w niej mowa. Dlatego, cóż, prześledziłem twoje akta z Obozu Jupiter, ale nie miałem odwagi się z tobą spotkać normalnie. Obserwowałem cię czasem i chroniłem... na swój sposób.
Przypomniał mi się wściekły szkielet szkielet kota, który zaatakował Harry'ego, typowego obozowego osiłka, kiedy zaczął mi dokuczać.
Chwila. Ale jaka przepowiednia?
- Ale... przepowiednia?
Rzuciłam nowemu bratu zdziwione spojrzenie.
- Nikt... nikt ci jeszcze nie powiedział? - Odparł zdziwiony.
Gwałtownie ruszył się z miejsca i zaczął iść w stronę biurka. Wyciągnął szufladę, a z niej wyjął zwitek papieru, z kilkoma wersami wypisanymi na nim.
Zanim śnieg ziemię przykryje,
Mnóstwo młodych herosów zaginie.
Na misję pięć z nich wyruszyć musi,
Inaczej bogów śmiertelna mgła skruszy.
Samo białe snu uosobienie,
Światu przyniesie zbawienie,
Wraz z Niebem pełnym miłości,
Którego serce nie skrywa złości,
Z córą śmierci u boku,
której oczy nie znają mroku,
Szlachetność nie raz się na misji wykaże,
Z Serdecznością stanie w parze.
I choć koniec zwycięstwem nazwicie,
I tak później wszyscy zginiecie.
Rozejrzałam się po pokoju. Nico nadal stał bez słowa przy mnie. Przepowiednia była straszna, aczkolwiek... chodziło w niej o mnie. W końcu mam szansę coś osiągnąć! I ta Serdeczność i Szlachetność... czy to nie tymi cechami opisałam jeszcze dziś córki Nemezis? Obleciał mnie strach. Co, jeśli coś im się stanie? To niebezpieczna rzecz, taka misja, a one były jeszcze młode...
No dobra, teoretyczne były w moim wieku, ale wydawały się być jeszcze młode i niedoświadczone...
- Wiesz, o kogo może chodzić? - Z zamyślenia wyrwał mnie głos Nico.
Niebo pełne miłości...
Sen biały...
W głowie stanęła mi scena z dzisiego ranka, kiedy to przeglądałam się parze przytulających się nastolatków, białowłosej dziewczynie czytającej jakąś poezję niebieskookiemu chłopakowi - córka Hypnosa i syn Jupite... Zeusa.
Rozwiązanie wydawało się banalne. Ale raczej o nich Nico podejrzewał. Problem pojawiał się w kwestii Szlachetności i Serdeczności. Zabawne, przecież nawet te dwa słowa były do siebie podobne, aczkolwiek inne. Jak siostry Patricia i Mery.
- Nico - Wzięłam oddech - Przyprowadź Patricię i Mery od Nemezis, a także tą dziewczynę od Hypnosa i jej chłoptasia. Musimy pogadać o misji.
Wypowiadając ostatnie zdanie zadrżał mi głos.
******************
Dobra, pisząc to się nieźle zmęczyłam XD
Liczę, że się podoba. Oczywiście każdy komentarz jest mile widziany :3
Następny rozdział będzie mega długi, obiecuję! c: