poniedziałek, 17 listopada 2014

Rozdział II - Filía

Sky
Obóz Jupiter wyglądał pięknie wczesną jesienią. Uwielbiałam po prostu zatrzymywać się w miejscu i patrzeć na zachodzące słońce.
Ale tym razem coś było nie tak. Za każdym razem kiedy kierowałam wzrok ku zachodowi, słońce było ciemno czerwone, smutne. Jakby nie chciało ukazać swojego piękna.
Byłam pewna, że moje oczy są obecnie zielone - czułam smutek. Nigdzie nie mogłam znaleźć Meiko, mojej wspaniałej przyjaciółki i towarzyszki broni. Najgorzej, że szukałam jej już od paru godzin, przechadzając się po całym Obozie i wypytując o nią wszystkich napotkanych herosów. I nic. Nikt jej nie widział, nikt jej nie słyszał. Nie byłam bojaźliwą osobą, ale teraz naprawdę czułam niepokój... i strach.
Postanowiłam przejść się do Percy'ego, tego greckiego herosa. Jakoś tak się wdało w krew nam wszystkim, że gdy tylko mieliśmy jakiś problem, szliśmy do niego.
Zostałam go w jego domu. Poprawka - domu pani Callony, strasznej babci wynajmującej jemu i Annabeth mieszkanie na czas nauki.
Weszłam bez pukania, dom wydawał się cichy. Teraz byłam przekonana, że moje oczy są szare. Widzicie, w zależności od nastroju moje oczy się zmieniają. Potrafią przyjąć niewyobrażalne barwy. Fajne? No, problem zaczyna się kiedy chcesz zrobić zdjęcie do paszportu.
Idąc w stronę pokoju Percy'ego usłyszałam głosy. Ktoś rozmawiał przez iryfon. Może to nieładnie podsłuchiwać innych, ale rozmowa wydawała się tego warta.
-...kolejna zaginiona - Mówił nieznany mi głos - tym razem córka Hefajstosa. Te porwania utrzymujemy w tajemnicy, podajemy fałszywe powody, jak misje... A u was?
- Ann... Oni porwali Ann! - To był głos Percy'ego. Brzmiał słabo, jakby dopiero co przestał płakać.
Reakcji nie było. Rozmówca najwyraźniej sam był oszołomiony faktem, że Annabeth dała się uprowadzić...
Chwila. Meiko też zniknęła. Nie, to bez sensu.
Chociaż...
- Przykro mi - osoba po drugiej stronie iryfonu wreszcie coś wydukała - ale doszła do nas nowa heroska...
Mogłam wręcz zobaczyć, jak głowa Percy'ego odwraca się w stronę tęczy z nadzieją.
- Córka... Hypnosa?
- Tak. Shurelia. Powinieneś ją poznać. Ma... niespotykane zdolności.
- Przyjadę najszybciej jak się da. Tymczasem bywaj, Nico.
Moje nogi zareagowały szybciej niż mózg. Zanim się obejrzałam gnałam bezszelestnie przez dom, potem przez plac, kierując się do domku II Kohorty.
Modliłam się do Plutona, by to był tylko sen, z którego zaraz miała mnie obudzić Meiko.

Jacob
Szykowałem się właśnie do podróży do Nowego Rzymu, na spotkanie z dawnymi przyjaciółmi. Tęskniłem za Michaelem.
Byłem pogrążony w myślach kiedy usłyszałem cichutkie pukanie do drzwi mojego domku.
-Wejść! - zawołałem, po czym zganiłem sam siebie w myślach za takie słownictwo.
Do domku weszła Shurelia. Jej białe jak śnieg włosy związane były w warkocz, w które wpięła parę kwiatów. Jej łagodną twarz rozjaśniał uśmiech. Niecodzienny widok.
- Cześć! - zawołała - Jacob, pamiętasz ten ruch, którego próbowałeś naucz... wyjeżdżasz gdzieś? - jej wyraz twarzy zmienił się na neutralny, pozbawiony uczuć. Trochę mnie to zraniło, ale wciąż starałem się uśmiechać, jak zawsze.
- Tak... zamierzam odwiedzić Nowy Rzym - ciężko było patrzeć jej w oczy i jednocześnie mówić poprawnie.
Spodziewałem się smutku, żalu, ewentualnie gniewu. Byłem jedną z nielicznych osób, które zyskały jej sympatię. Tymczasem jej twarz wciąż była pozbawiona uczuć, choćby najmniejszych. Tak samo jak głos.
- To świetnie. Na... na ile tam jedziesz?
- Na tydzień, może parę dni więcej. Chcę zobaczyć przyjaciół, wiesz.
- Rozumiem. Ja... - Nie dokończyła zdania, bo właśnie ktoś zaczął ją wołać na zewnątrz - muszę lecieć.
Wyszła bezszelestnie. Stałem tak w miejscu jeszcze parę sekund. Na Zeusa! Poszło źle. Chciałbym tam pojechać z Shurelią. Tymczasem ona najwyraźniej nie chciała opuścić tego miejsca. Upałem na łóżko, zdenerwowany obrotem spraw.

Shurelia
Wyszłam z domku nr 1 na zimne powietrze. W jesień bywa tu chłodno.
Osobą, która mnie wolała był Nico. Stał przy Wielkim Domu, z nieznajomym chłopakiem, wyglądającym na 17 lat.
Miał ciemne włosy i zielone oczy, koloru morza. Był dobrze zbudowany, utożsamiał marzenie każdej nastolatki.
Oboje wydawali się być zdenerwowani, szeptali między sobą. Gdy podeszłam dostatecznie blisko, Nico odezwał się do mnie.
- Shurelio, czas, byś poznała Percy'ego Jacksona.

          *          *          *
BUM! Szybko, nie? 8) W każdym razie wcielam swój diabelski plan w życie z wieloosobową narracją 3:) Gdyby ktoś się nie połapał
Sky to córka Plutona, Rzymianka z II Kohorty.
Kolory:
niebieski - szczęście
zielony - smutek
szary - neutralny
brązowe - złość
czarne - rządza mordu 3:)))))))))
jakieśinnekolory - nie wiem B|
Proszę o szczere komentarze, i jak zwykle przepraszam za błędy interpunkcyjne/ortograficzne/jakiekolwiekinnejeszcze.
A! I w następnym rozdziale narrację dostanie Meiko, także nie będę Was dłużej trzymać w niepewności.
Trzymajcie się!

3 komentarze:

  1. Piękne.Świetnie piszesz z przyjemnością mi się to czytało, a Sky jest wspaniałą postacią

    OdpowiedzUsuń
  2. Stał przy Wielkim Domie, z nieznajomym chłopakiem, wyglądającym na 17 lat. Wielkim Domu* Ładnie, ale za krótko.

    OdpowiedzUsuń